W roku 1921 pojawiły się w sprzedaży perfumy Chanel Nr 5, w których dominowała syntetyczna nuta aldehydów. Coco Chanel, będąc u szczytu sławy zaplanowała, przy okazji kolejnego pokazu mody, wprowadzenie na rynek własnych perfum, które nadawałaby się na wszystkie okazje i pory dnia, a przede wszystkich pachniałyby kobietą. Rosyjski emigrant książę Dymitr Trubecki polecił jej znajomego perfumiarza Ernesta Beaux, także emigranta, który mieszkał w Grasse na południu Francji. Urodził się on w Moskwie w końcu XIX w. i tam w firmie Ralleta stawiał pierwsze kroki w zawodzie. Beaux przedstawił Chanel 1 o kompozycji ponumerowanych od 1 do 5 i od 20 do 24. Coco wybrała Nr. 5 nie tylko dla zapachu, lecz również dla magii liczby. Nową kolekcję miała zaprezentować 5 maja (5 dzień miesiąca, piąty miesiąc w roku), numer perfum był więc trzecią, przynoszącą szczęście piątką. Numer 5 uczyniła nazwą handlową produktu, choć wcześniej planowała go nazwać Dymitr.
Perfumy od razu podbiły gust publiczności. Nikt bowiem dotychczas nie stworzył pachnidła o tak dużej zawartości aldehydów. Podobno stało się tak z powodu pomyłki laboranta, który w czasie mieszania składników użył wielokrotnie bardziej stężonego roztworu syntetycznych substancji niż przewidywała receptura. Genialny Beaux uznał jednak ten zapach za interesujący i godny przedstawienia Chanel. Z czasem zapach stał się klasyczny, niezwykle szlachetny i kobiecy. Używają go takie gwiazdy jak Isabelle Adjani i Catherine Deneuve a Marylin Monroe twierdziła kokieteryjnie, że w łóżku ubrana jest tylko w kilka kropel Chanel 5.